Sylwester Krzaniak

Sylwester Krzaniak

POLSKIE OSIEDLA DLA UCHODŹCÓW W AFRYCE WSCHODNIEJ

PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ

 

CZĘŚĆ DRUGA

Pogadanka Historyczna Nr 182

Kolo SPK Nr 8

 

Ottawa, 3 maja 2005 r.

 

Kościół w Masindi

 

 

Harcerskie Wspomnienia z Osiedla Masindi-Uganda

Harcerstwo powstawało i rozwijało się we wszystkich osiedlach polskich w Afryce, prawie że tak samo, aczkolwiek osiedla były oddzielone od siebie tysiącami kilometrów i nie miały z sobą prawie wcale kontaktów. Głównym powodem tego było ogromne podobieństwa Polaków w Afryce, które ich łączyły. Wszyscy pochodzili ze wschodniej części Polski okupowanej przez bolszewików, wszyscy byli wywiezieni w głąb Rosji i wszyscy składali się z małej grupy szczęśliwców, którym udało się wydostać z nieludzkiej ziemi wraz z Wojskiem Polskim w drodze na Bliski Wschód. Łączyły ich również ogromne umiłowanie Ojczyzny i wielka wiara w powrót do wolnej i niepodległej Polski.

Była to ludność składająca się typowo z dzieci i kobiet z niewielkim dodatkiem mężczyzn, którzy tylko, dlatego znaleźli się w Afryce, bo byli nie zdolni do służby wojskowej. Były to tzw. rodziny wojskowe, bo ktoś z rodziny najczęściej ojcowie i bracia służyli w Polskich Siłach Zbrojnych na Środkowym Wschodzie.

Trzeba od razu podkreślić, że wśród dzisiejszych słuchaczy są obecni członkowie Armii Gen. Andersa, nasi Kombatanci. Są także moi koledzy z Afryki, z którymi uczestniczyliśmy w tych samych kursach, harcach i obozach harcerskich. Są też harcerki z Masindi.

Zaczątki harcerstwa w Afryce

Właściwie nie można przypisać powstania harcerstwa w Afryce jakiejś jednej przyczynie. Cała młodzież garnęła się do harcerstwa, tak samo, jak do szkoły, nauki i kościoła. Uważano powszechnie, że wykształcenie, zdobycie zawodu i w wyrobienie dobrego charakteru jest najlepszym sposobem służenia Bogu, Ojczyźnie i społeczeństwu.

Powstawały, więc gromady zuchów, drużyny harcerskie, które na początku miały zwykle częściowe tylko charakterystyki ruchu harcerskiego, a więc umundurowanie, musztrę, udział w obchodach, Bożego Ciała, warta przy grobie Chrystusa, czytanie komunikatów radiowych w szpitalu i wycieczki terenowe. Nie było bowiem instruktorów i pełny system wychowania harcerskiego musiał poczekać aż do czasu, kiedy instruktorzy zostaną przysłani z wojsk polskich. Wymagano jednak odpowiedniej postawy moralnej odpowiedzialności i miłości Boga i Ojczyzny. W harcerstwie było około 80% młodzieży, czyli ponad 25% całej ludności.

Trzeba tu może dodać, że przed II Wojną światową tylko 10% młodzieży było zrzeszonych w harcerstwie. Popularność harcerstwa wzrosła znacznie w czasie wojny, tak w Kraju, jak i za granicą.

Zaznaczyć należy jeszcze inny ważny aspekt sprzyjający rozwojowi harcerskiemu. Z Armią Polską 1942 roku z Rosji Sowieckiej wyjechało wielu instruktorów harcerskich i starszych harcerzy. Zasilili oni istniejące już początki harcerstwa powstającego na Środkowym Wschodzie, tworząc jeden Związek Harcerstwa Polskiego (ZHP).

Na Walnym Zjeździe 19.07.1942 roku uchwalono Deklarację Ideową Związku, Regulamin i Wytyczne programowe, oraz cele harcerstwa jak np. walka o niepodległość i dążenie do powrotu do wolnej Polski. Wybrano również władze ZHP i uznano nadrzędność Naczelnego Komendanta ZHP w Londynie. Przyjęto również przedwojenną strukturę związku. Wyznaczono Komendantów ZHP na Bliski Wschód, Indie i Afrykę.

Czyli można powiedzieć, że całość powstawania harcerstwa odbywała się jednocześnie na dwóch poziomach: Władze ZHP uformowały się i scaliły na Środkowym Wschodzie, a jednocześnie i nie zależnie w tym samym czasie w Afryce powstawały drużyny harcerskie i gromady zuchowe na tych samych zasadach, co w przedwojennej Polsce, tak dalece, jak to niektórzy pamiętali. Nie było bowiem w Afryce, jak to już wspomniałem odpowiednio przygotowanych instruktorów systemu wychowania harcerskiego.

Życie harcerskie ożywiło się ogromnie z chwilą przysłania przez wojsko Polskie do Afryki, a w tym i do Masindi harcmistrza Wiktora Szyryńskiego, phm Romualda Rzędziana i phm Ignacego Kozioła. Posypały się kursy harców, kursy zastępowych i drużynowych i obozy harcerskie. Najdłużej z nami przebywał w Masindi Ignacy Kozioł, bardzo rzutki i energiczny podporucznik, z którym spędziliśmy wiele przyjemnych przeżyć na obozach harcerskich, wyjeżdżając czasem daleko na obozy harcerskie do Budongo, Kisubi, Hoimy, Masindi, i na Zlot W schodnio Afrykański w Kazi nad jeziorem Wiktoria. Zlot Wschodnioafrykański (Jamboree) był organizowany przez Skauting angielski w 1946 roku.

Chciałbym zwrócić uwagę Państwa na bardzo ważny aspekt reakcji byłych afrykańskich polskich uchodźców, na potrzeby ludności Afryki i chęć spłacenia jakoby zaciągniętego długu.

KOSCIÓL W MASINDI

Jednym z przykładów jest odrestaurowanie kościoła zbudowanego przez Polaków w byłym Osiedlu Masindi i oddanie go do użytku ludności tubylczej.

Ten kościół, pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej, papież Jan Paweł II będąc w Ugandzie w 1993 roku, podniósł do godności Maryjnego sanktuarium, obecnie miejsce pielgrzymek ku czci Najświętszej Marii Panny.

Ksiądz Jan Marciniak, którego spotkaliśmy osobiście na zjeździe afrykańczyków w Leicester w Anglii, oprócz posługi kapłańskiej w tym kościele, opiekuje się polskimi cmentarzami i jest w kontakcie z naszym Komitetem Pomocy Polskim Misjom, który działa w Ottawie ponad 30 lat.

Drugim przykładem jest, ks. Jacek Rejman, który jest także w kontakcie z naszym KPPM. Pracuje on w Arushy, (byłe osiedle w Tengeru), a na którego zwróciła dodatkowo naszą uwagę p. Zofia Kolberg, która pomaga ks. Rejmanowi w realizowaniu zamiarów zbudowania ośrodka dla dzieci więźniarek i sierot po zmarłych rodzicach na AIDS. Tak więc reagujemy z wdzięcznością dla wszystkich, których Opaczność Boża, postawiła przed nami, kiedy byliśmy w potrzebie.

Ogólny widok cmentarza: Polscy młodzi woluntariusze przy naprawie grobów

 

Mapa Ugandy

Drużyna im. W. Sikorskiego w Masindi

Butiaba nad Jeziorem Alberta 1945 r.: harcerze z obozu w Budongo

Hoima Uganda w 1945 r.

Hoima w 1945 r.

Kisubi 9 IV 1947 r.

Zlot Afryki Wschodniej

Największym wydarzeniem harcerstwa polskiego był udział w Jamboree w Kazi. Największym zaś osiągnięciem był nasz udział w pokazach harcerskich na zakończenie zlotu w obecności wielu dygnitarzy i różnych gości z całej Wschodniej Afryki.

Ilu było uczestników na zlocie, nie pamiętam. Było dobrych kilkaset. Polski obóz składał się z około 100 uczestników w tym dwie drużyny z osiedla Masindi, jedna z Koji i jedna z Tengeru.

W układzie programu pokazów harcerskich na zakończenie zlotu Komenda Zlotu zapomniała o polskim obozie. Dopiero wieczorem w przed dzień pokazów, o których nie wiedzieliśmy, przybiegł do nas goniec z Głównej Komendy zlotu i powiedział, że zapomniano o nas w programie pokazów całego Jamboree „na jutro”, ale dano nam 10 minut na końcu programu — czy zechcielibyśmy coś drobnego przygotować w ramach tego pokaz. Zapadła krótka cisza. Odezwał się phm. Kozioł oznajmiając - 10 minut to jest masa czasu — za 10 minut możemy zbudować cały obóz!

Goniec trochę zmieszany pobiegł do komendy. Spojrzeliśmy po sobie — zbudować obóz za 10 minut? Pod harcmistrz Kozioł uśmiechnął się i powiedział: słowo się rzekło, musimy się szybko zabrać do przygotowania, bo niedługo będzie ciemno!

W trakcie przygotowywania i uzupełniania namiotów wrócił goniec z komendy zlotu, oznajmiając, że komenda nie jest pewna, czy zrozumieliśmy, że na cały pokaz mamy tylko 10 minut. Odpowiedź brzmiał: zrozumieliśmy i powtarzamy — w ciągu 10 minut pokażemy, jak się buduje obóz harcerski. Goniec pobiegł z powrotem.

 

Kazi II

Jamboree w Kozul Nara

Przeprowadziliśmy chyba trzy próby postawienia obozu, uzupełniając i ulepszając, co trzeba. Zaczęło się mocno ściemniać. Pobiegliśmy jeszcze na boisko gdzie miał się odbyć pokaz zlotu. Zamaskowaliśmy namioty, wróciliśmy do obozu i udaliśmy się na spoczynek.

Następnego dnia po defiladzie, cały zlot zebrał się wokół boiska i każdy obóz popisywał się przed zlotem i zaproszonymi gośćmi. Tuż przed naszym wystąpieniem, obóz z Zanzibaru pokazywał, jak się stawia namiot. Zajęło im to 20 minut. Z grupą skautów z Zanzibaru zżyliśmy się trochę bliżej, jeżeli czas pozwoli, opowiem Państwu o dwóch ciekawych zdarzeniach.

Kierujący pokazami „skaut master” podszedł do nas, oznajmiając, że przyszła kolej na polski obóz. Po pewnym wahaniu zapowiedział: A teraz Polacy zbudują coś w rodzaju obozu harcerskiego.

Na gwizdek wypadła grupa naszych harcerzy z namiotami. Szybko postawili trzy trzy-masztowe namioty. Z lasek harcerskich zbudowali bramę obozu, maszt na flagę i kuchnię.

Również z lasek i liny zmontowali ogrodzenie obozu. Szybko zebraliśmy się zastępami przed namiotami i złożyliśmy raport oboźnemu, że obóz gotowy. Wciągnięto flagę na maszt, obóz stał na baczność. Poczekaliśmy kilka sekund i na rozkaz oboźnego: zlikwidować obóz, rzucili się wszyscy do likwidacji jak polska konnica pod Somosierrą i znikli.

Zapadło długie milczenie. Widownia była zupełnie zaczarowana i zaskoczona błyskawicznością naszego pokazu. Ciszę przerwał „skaut master” oznajmiając: to wszystko trwało 3 minuty 50 sekund! Teraz dopiero zerwały się oklaski i wielkie krzyki uznania.

Wieczorem przybiegł znowu goniec z Głównej Komendy z prośbą, żeby następnego dnia po obiedzie jeszcze raz Polacy zbudowali ten obóz na prośbę całego Jamboree. Zrobiliśmy to z przyjemnością, ale tym razem zajęło to nam 4 minuty i 10 sekund.

Opowiem teraz o dwóch ciekawych zdarzeniach związanych z Zanzibarem. Opowiadano nam, że w Zanzibarze urodziła się jednemu z wielkich „czifów” biała murzynka, którą nazwano Poland.

Druga historia jest zgoła niesamowita. Będąc studentem w Irlandii, wyjechałem do Anglii do Londynu, aby zarobić trochę pieniędzy. Owego lata pracowałem na nocnej zmianie w fabryce lodów „Walls’a”.Było to około roku 1954. Obok mnie pracował Murzyn. Nie wiem, dlaczego zwróciłem się do niego w języku swahili „mpola” (zwolnij). On rzucił wszystko, przybiegł do mnie i wykrzyknął „czy pan mnie poznaje”! Pomyślałem skrycie, oszalał czy co, skąd, że ja mogę go znać. On wykrzyknął: Ja byłem w Jamboree w Kazi w 1946 roku. Nasz obóz był u was na obiedzie i wy byliście u nas. Jaki mały jest świat.

 

Początek strony